Profile
Blog
Photos
Videos
Pod wieczór dotarliśmy do miejscowości w połowie drogi do Santa Cruz – Samaipaty. To punkt wypadowy do dżunglowego parku Amboró i miejsce znane z inkaskich ruin zwanych El Fuerte. Miasteczko senne, o ciepłym klimacie i fatalnym żarciu... Nie polecamy. Ruiny zwiedziliśmy następnego dnia z taksówkarzem, oczywiście nic specjalnego. Po Peru zresztą nic indiańskiego już chyba nas nie zdziwi, może Meksyk. Do parku się nie wybieramy. Wsiedliśmy więc z dwoma innymi pasażerami do taksówki zmierzającej do Santa Cruz. W połowie drogi przypomniałem sobie, że zostawiłem w punkcie telefonicznym moją komórkę. Klnąc na czym świat stoi wysiedliśmy, poczekaliśmy godzinę na autobus w przeciwnym kierunku i dotarliśmy po 3 h do Samaipaty. W punkcie telefonicznym nikt nic nie wiedział i nie widział, więc telefon spisałem na straty. Ale Asia uparła się, że musimy iść na policję, żeby odszukała tę babkę, która wtedy dyżurowała, aby mieć pewność, że ona tego nie wzięła. Poszliśmy więc na senny komisariat, gdzie mundurów starczyło tylko dla jednego z 3 policjantów. Mundurowy szybko i uprzejmie zabrał mnie motorem po wiosce na poszukiwanie rzeczonej señory. Chwilę nam to zajęło, ale w końcu ją zlokalizowaliśmy. Kiedy już mieliśmy wchodzić, poczułem w dolnej kieszeni wibracje. Okazało się, że telefon cały czas miałem w spodenkach i właśnie przyszedł z opóźnieniem sms, który wysłaliśmy z drugiej komórki pt. : „Masz mój telefon, oddawaj złodzieju!” Oprócz tego kilka razy do siebie dzwoniłem i telefon na pewno wibrował, bo udało mi się połączyć. Nie umiem tego wyjaśnić inaczej, jak tylko oparami Che unoszącymi się w powietrzu. Policjant nie chciał wierzyć, a potem zaniósł się od śmiechu. „Gringo autorrobo” (gringo, co sam się okrada), tak mnie nazwali, gdy wróciliśmy na komendę. Proponowali nawet prowizoryczny areszt na 8 h, ale wykpiłem się dając im cosik, aby wypili za nasze zdrowie. Głodni, ale szczęśliwi wróciliśmy w środku nocy do Santa Cruz. W naszym hotelu udało mi się jeszcze w nocy uznać, że nasza nowo kupiona latarka nie działa. Po 4krotnej wymianie baterii i żarówki w końcu zdecydowałem się wcisnąć włącznik i pomogło. Po tej porażce zdecydowałem, że najlepiej pójść spać, zanim zrobię komuś krzywdę. To nie był mój dzień.
Dziś znaleźliśmy w ostatniej chwili cudem towarzystwo na wycieczkę do parku Noel Kempff Mercado, który leży w dalekim krańcu Boliwii przy granicy z Brazylią. Pojedzie z nami para Argentyńczyków, David i Natalia. Podzielimy się kosztami transportu dżipem i wynajęcia przewodnika. Nie będzie nas ok. 10 dni. Jeśli nie zjedzą nas pszczoły, kleszcze i tapiry, damy znać po powrocie!
- comments