Profile
Blog
Photos
Videos
Dzien 77 01/01/2014
Nowy rok! W Chile!
Jest dobrze, no wiadomo zmęczenie, ale nie ma co się rozczulać.
Po śmieciowym jedzeniu (miejmy tylko nadzieje, że nie cały rok będzie taki!), postanowiłyśmy przyswoic troche atakamenskiej (ciekawe czy istnieje taki przymiotnik...? to z hiszpańskiego "atacameña") kultury.
San Pedro de Atacama ma naprawdę cztery uliczki na krzyż (a przynajmniej jego czesc centralna i turystyczna), ale jest uroczym miasteczkiem z małymi domkami i placem, przy którym znajduje się piękny biały kościółek Iglesia San Pedro z niebieskimi drzwiami. Jak z obrazka. Kościół ten jest jednym z pierwszych w Chile (nie wiadomo dokładnie z którego roku, ale już w 1641 r. funkcjonował jako parafia, choć obecna wieża zostala dodana dopiero w 1890 r.). Jak w większości okolicznych kościołów, sufit zrobiony jest z cardón, czyli drewna kaktusa.
Potem poszłyśmy do muzeum Gustavo Le Paige. Tam znajdowały się jeszcze niedawno, w witrynach mumie wykopane z okolicznych grobow. Okazuje sie bowiem, że okolice te sa swoistym cmentarzem. Za każdym razem, gdy San Pedro się rozrastalo, budowano nowe hotele czy restauracje, odnajdywano kolejne groby. Archeolodzy przenosili je do muzeum, gdzie były wystawiane w witrynach (jak np. slynna tu Miss Chile, czyli młoda dziewczyna, ktora zmarła przy porodzie). Rdzenni mieszkańcy Atacamy zbuntowali sie jednak przeciw wystawianiu zwłok ich praprzodkow na widok publiczny. W 2007 r. odbyły się wiele rozmów (dotyczących też tego, co zrobić z mumiami, bo zakopanie ich w tych samych miejscach nie było już możliwe). Ostatecznie do maja 2007 r. wyciągnięto wszystkie mumie i umieszczono je w specjalnie zbudowanym na ten cel zamkniętym pomieszczeniu, zwrócone w stronę wulkanu Licancabur (tak, jak były pochowane pierwotnie). 12/05/2007 r. mieszkańcy San Pedro odprawili swoiste nabożeństwo z okazji ponownego pochówku przodków.
Niestety nie zamieszczono w muzeum w to miejsce żadnych replik czy zdjęć. Jest jedynie film, który wyjaśnia cała te historie (i w sumie film ten jest najciekawsza częścią muzeum). Nie wiem, czemu nie stworzono replik, uznano, że byłoby to równie brutalne, co wystawianie mumi w witrynach na widok publiczny.
Nie rozumiem też, dlaczego nie zdecydowano się stworzyc osobnego cmentarza (ogrodzonego i oznaczonego tak, by przy kolejnych budowlach nie rozkopac znów grobów - to był bowiem główny argument, by nie chować znów w ziemi), na wzór cmentarza Chauchillo w Nazca.
No nic, historia i film bardzo ciekawe. To też interesujące, że najciekawsze stało się to, czego już nie ma i nie można zobaczyć...
A samo muzeum to teraz głównie opowieść o tym, jak ludzie na najwyższej pustyni świata dali radę stworzyć cywilizacje. Pierwsi ludzie na kontynencie południowo-amerykańskim pojawili się tu ok 12 tys lat p.n.e. (pierwsi w Ameryce ok 20-30 tys lasu p.n.e., przybyli tu przez Syberia, ciesnine Beringa i Alaske). Na polnocy Chile odnaleziono w jaskiniach Chulqui, San Lorenzo i Tuina dowody archeologiczne na przebywanie tu pierwszyvh ludzie juz ok 10-9 tys lat p.n.e. Przemiescili się tu z And, idąc za tropem migrujacych tu zwierząt i ptaków. Na wysokości 2400-4200 m.n.p.m. znajdowały się tu korzenie i owoce, ale również zwierzęta (wciąż się je tu spotyka), m.in. vicuñas, guanacos i rozne ptaki.
Lata 400-1000 n.e. to rozwój cywilizacji na tych terenach, pod wpływem kultury Tiwanaku (rozwinietej wokół jeziora Titicaca). Była to na tych terenach najbardziej rozwinięta kultura tamtych czasów, ze złożonym systemem socjo-politycznym i religijnym (wartości kulturalne, religijne, synkretyzm, rozwinięcie kontaktów między regionami etc.). Niestety w 1000 r. państwo Tiwanaku upadło. W XV w. dotarło tu imperium Inkow, no a potem to już Hiszpanie "odkrywając" Amerykę.
W muzeum znajduje się wiele przedmiotów z tych terenów z różnych epok, głównie dzięki ojcu Gustavo Le Paige. Przybył on tu w 1955 r. i przez 35 lat swojej posługi kapłańskiej na tych terenach zajmował się ich studiowaniem i zbieraniem materiałów. Był też malarzem i jego obrazy San Pedro, okolic i wulkanu (i z Afryki, gdzie przebywał wcześniej) znajdują się też w zbiorach muzeum.
Miałyśmy dziś iść obserwować gwiazdy (znana wszystkim podroznikom agencja SPACE, założona przez francuskiego astrologa, organizuje wycieczki poza miasto, gdzie przez dwie godziny obserwuje się niebo). Niestety, zachmurzenie i odwołane :( Na jutro jedynie miejsca we francuskiej grupie, wiec ide sama. Mam nadzieje, ze sie uda!
- comments