Jezeli kiedykolwiek mialbym zamieszkac w Nowej Zelandii to w Queenstown. W tym miescie nie mozna sie nudzic. Jedyny problem to, ze nie starczylo by kasy na wszystkie atrakcje. Do tego lokalny browar z wysmienitym piwem. Gory, jezioro, browar, bungee itd, niewiele wiecej chyba trzeba...

Postanowilem przeleciec sie na paraglaicie. Niestety tuz przed moim startem odwolali wszystkie loty ze wzgledu na pogode, szkoda, sprobuje gdzie indziej. Robi sie juz na prawde zimno. Jade dalej w strone poludniowego kranca wyspy.