Profile
Blog
Photos
Videos
Na poczatku w planach mialem zamiar odpuscic sobie Mt Cook i pojechac wzdluz wschodniego wybrzeza, tym bardziej ze mialem juz dosc lazenia po Te Anau. ale jednak cos mnie tchnelo i pojechalem znow w gory.Jak sie okazalo puzniej byl toswietny wybor.
Po drodze jakies 60km przed Mt Cook niedaleko Twizel zajechalemdo farmy lososi 'High Country Salmon'. Kupilem caly plat wedzonego lososia za 30 kilka dolcow. Tak wysnienitego salmona jeszcze nie jadlem, poezja. Szczesliwym trafem majac avokado i jajka zrobilem sobie uczte, raj dla podniebienia.
W Mt Cook spedzilem dwa dni. Pierwszy dzien dosc lajtowo, krotki trek do jeziorka polodowcowego i Lodowca Tasmam. Noc spedzilem na kampingu 'White Horse Hill'. Byla to najzimniejsza noc jak dotad w Nowej Zelandii. Musialo bys grubo ponizej zera, skoro woda w butelce, ktora mialem obok siebie zamarzla. Wdrugi dzien o malo sie nie zakatowalem. Ostatni raz nogi mialem tak zmeczone na Bali prubujac zdobyc Wulkan Agung. Jeden krutki treking do Kea Point i drugi Sealy Tarns Track i dalej do Mueler Hut. Masakra, ostre , strome podejscie, przewyzszenie ponad kilometr, z czego polowa to skaly i gleboki snieg. Ale bylo naprawde warto, widok na Mt Cook, otaczajace gory i lodowcezapieral dech w piersiach. Slyszalem huk schadzacych lawin, ale na szczescie na zboczach po drugiej stronie pasma. Powrot w dol zmasakrowal moje nogi, wiele bym dal wtedy aby moc wejsc w gore nawet dwa razy tyle, ale nie musiec shodzic w dol. No ale musi bolec, jak nie boli to nie ma radosci. Zreszta nic nie boli tak jak zycie i nic nie cieszy tak jak zycie.
W koncu mi sie udalo mi sie doprowadzic do porzadku ten blog, mialem pewne zaleglosci. Wrzucilem teraz kilka postow na raz, wiec jesli masz ochote poczytac pogrzeb troszke. Jestem w plecy troszke jeszcze ze zdjeciami, ale nastepnym razem z tym sie tez uporam.
- comments