Profile
Blog
Photos
Videos
Dzien 49 04/12/2013
Wczoraj Lima-->Ica-->Huacacina i wieczorne leniuchowanie.
Huacachina to dość dziwne miejsce, słynie głównie z wielkich wydm, które ciągną się przez 50 km od Oceanu Spokojnego. Samo miasteczko to kilka hoteli, restauracji, sklepików, "jezioro" (raczej staw) na środku, a wszystko otoczone wysokimi wydmami, nie widać horyzontu, a wydmy tworzą ścianę powodując trochę uczucie zamknięcia.
A dziś po śniadaniu pojechaliśmy dzipem na wydmy na sandboarding (to takie tutejsze szaleństwo - zjazd z wydm na desce, na brzuchu). Tylko my i jeszcze jedna para. Niezła zabawa! Nie przypuszczałam, ze sprawi nam to taka radość! Tylko piasek włazi wszędzie. Widok niesamowity: kilometry wzniesień, gór, pagórków z piasku i nic poza tym. Gdzieś tam w oddali na horyzoncie jakaś zieleń i góry, ale dookoła piasek, piasek, piasek i palace słonce.
Aż tu nagle, w drodze powrotnej, wśród piasku zielona oaza, niewielka, położona w dole Huacachina. Wczoraj miałam wrażenie, ze dookoła Huacacina znajduje się piasek, który ja otacza, a ona jest w centrum. Dziś, z innej perspektywy, wydaje mi się, ze to pośród kilometrow piaskowych wzniesień ktoś postawił zielona kropkę, oazę, trochę tu niepasująca i zaburzajaca surowy klimat natury.
Po obiedzie wycieczka po winnicach. Najpierw winnica Tacama (http://www.tacama.com). To jedna z największych winnic przemysłowych w Peru (w sumie jest ich pięć, a tych mniejszych, "artystycznych" ok. siedemdziesiąt). Na ponad 200 ha (kiedys mieli ok. 800 ha, ale w ramach podzialu majątków 40 lat temu zostali poczatkowo z 40 ha) produkuje sie ok 10 mln wina i ok 5 mln pisco rocznie. Mi najbardziej smakowało wino musujące białe Tacama Brut (trochę jak katalonska cava) i czerwone Quantum Petit Verdo (zakupiliśmy buteleczkę na jakiś wieczór, ale sera brak). Wina niezłe, ale ciężko nas zachwycic po tych hiszpańskich i katalonskich (czasem ich brak!), miejmy nadzieje, ze te argentyńskie i chilijskie rzuca na kolana :) Tam też sprobowalysmy pisco, nie wiedziałam, ze to taki destylat :), trochę jak grappa.
Potem pojechalyśmy do niewielkiej (ok 4 ha) winnicy, gdzie produkuje się jedynie pisco. Dowiedzialyśmy się o całym procesie: winobranie (pierwszy weekend marca to impreza z okazji zbierania i ugniatania); fermentacja w kadziach; destylacja (8 godz w 80 ° C) w kamiennej studni połączonej z piecami (jedynie ok 25% nadaje się do użytku, reszta to odpadki) i zlewanie: pierwsze (cabeza) i ostatnie (cola) litry sa trujace, więc jedynie środkowe (cuerpo) 25% pisco nadaje sie do picia.
Wycieczka zakończona oczywiście degustacja:
- pisco puro to 42% (no grappa, grappa), istnieje kilka szczepow, m.in.: Quebranta, Mollar i Muscat, ale najbardziej popularne jest pisco Acholado (mieszanka);
- pisco sour (18%) wchodzi lepiej
- a na końcu zaskoczenie - crema de pisc. Super, ja baileys, ale nie takie słodkie (zgodnie stwierdzimy, ze malutka buteleczka na dalsza drogę się przyda:))
Chyba po muzeach i piramidach potrzebny był nam taki inny dzień z piaskiem i winem :)
- comments