Profile
Blog
Photos
Videos
Dzien 43 28/11/2013
Po 3 godzinach drogi od Piury na poludnie znalazlysy sie w Chiclayo. Szybkie rozeznanie z miastem (hostel, obiad, glowny plac, katedra etc) i pojechalysmy najpìerw 8km do Ferranafe (taksa i colectivo, ktore okazalo sie dzielonym w sumie z szescioma osobami samchodem osobowym) a stamtad do Muzeum Sican poswieconemu wykopaliskom z okolicy i kulturze Sican, zwanej tez lambayeque (prekolumbijska kultura andyjska rozwijająca się ok 700-1350 r.n.e., prawdopodobnie wywodzi się z wcześniejszych kultur Moche, o Moche wiecej jutro w Sipan).
W latach 80. XX wieku odkryto na tych terenach piramidy - miejsce pochowku (Tomba del Este). Okazalo sie, ze pochowany tam czlowiek musial odgrywac jakas wazna role w kulturze Sican (glowny gubernator?) i dlatego dostal przydomek Senor de Sican. Pochowano go do gory nogami (niewiadomo dlaczego), w pozycji siedzacej, glowa byla odcieta (znow brak pewnosci co do przyczyny) i zjadowala sie obok ciala, zakryta kolorowa rytualna maska. Obok niego dwie kobiety (jedna w pozycji przypominajacej porod) i dwoje dzieci. W Tumba del Oeste znaleziono miejsce pochowku jakiegos przedstawiciela wyzszej sfery (spokrewniony z drugiej lini z Senorem de Sican), pochowanego znow glowa w dol (glowa osobno, obcieta i zakryta maska) a wokol niego znaleziono 22 kobiety i dziecko. Ciekawe jest to, ze odkrycia dokonal japonski archeolog (pozniej do wykopalisk zatrudniono miejscowa ludnosc) i to, ze np. do ustalania pokrewienstw wyciagano DNA z zebow. Niesamowite to wszystko, chce wiedziec wiecej (jutro zorganizowana wycieczka).
Po powrocie do Chiclayo poszlysmy na Mercado Modelo, tam duza czesc rynku poswiecona jest zielarstwu (idacym glownie w kierunku szamanow i czarownic). Mozna tam kupiuc wszystko, jest masa ziol na kazda przypadlosc (od cholesterolu po opetanie), platki do kapieli przeciwko czarownicow (¨bano contra la brujeria¨), ksiazki o zielonej i czarnej magii, czerwone i czarne laleczki sprzedawane razem z nozykami, wsrod tego figurki Jezusa, Maryi, roznych wodzow inkaskich, glow roznych stworow, maski etc. Nic nie kupilysmy, balabym sie...
Wieczorem poszlysmy do kina na pierwszy w historii musical peruwianski ¨Suenos de la Gloria¨. Tkliwy, romantyczny, srednio zorbiony (czesto wrazenie, ze kamera idzie z reki a bohaterom ekran obcina troche glowy, przeskakujacy obraz itp.), ale tematem przewodnim byl tradycyjny taniec marinera. Wystepuje w dwoch wersjach: nortena - tanczony na polnocy w regionie Moche (gdzie jestesmy i gdzie tanczy sie wersje uliczna, na boso, szybsza) i limena - w stolicy (wersja bardziej dostojna, elegancka). Kobiety w dlugich kolorowych spodnicach, oboje trzymaja w rekach biale chustki.
Marinera mnie zachwycila i urzekla (najlepsze jest to, ze nic bysmy o tym tancu nie wiedzialy, gdybysmy nie poszly przypadkowo na ten film), moze uda mi sie zatanczyc? :)
- comments