Profile
Blog
Photos
Videos
Wypozyczylem samochud na trzy dni, aby pojechac na Great Ocean Road. Znalazlem najtansza opcje jakiegoz malego nissana.Probowalem znalezc chetnych na ten wypad. Zawiesilem ogloszenie w kilku hostelach, ale albo komus ni pasowala data albo chcial jechac troche dalej. Okazalo sie ze w tych dniach jest tez jakies swieto Australii czy Melburne, jakas duza impreza. to byl chyba glowny powod. Tak wiec wybralem sie sam. W wypozyczalni powiedzieli mi ze niestety nie maja juz compactow, wiec dali mi w tej samej cenie smoka. Mitsubushi 380 sx, automat, pelna elektryka, klima i inne bajery. Zbieral sie niesamowicie, mial tylko jeden mankament, wcinal paliwi jak smok. Ale czego tu oczekiwac przy silniku 3.8l. Spedzilem trzy dni czerpiac przyjemnosc z jazdy i mijanych widokow. Droga ciagnie sie wzdloz oceanu, pelno ciasnych zakretow i gorek. Pierwsza noc spedzilem w Port Campbell, Zachos slonca zastal mnie przy 12 Apostolach (jak sie uporam z kartami wrzuce fotki). Jest to formacja skalna, wystajace z morza iglice, ktore mozna ogladac z specjalnej platformy z brzegu, robia naprawde duze wrazenie. w drogi dzien dojechalem wybrzezem do Port Fairy mijajac po drodze kilka nadmorskich malowniczych miasteczek. Postanowilem wrocic inna droga, przez jeziora. Nad jednym z nich (Bullen Merri) na wzgorzach trafilem na "zawody" modeli szybowcow. Calkiem zabawne, banda doroslych facetow z jojstickiem w rekach puszcza modele szybowcow i samolotow. Calkiem niezla zabawa, czczegolnie gdy dojdzie do kraksy w powiettrzu. Noc spedzilem na Campingu nad jeziorem. W ostatni dzien zostalo mi juz niewiele do Melburne, postanowilem zjechac wiec z glownej drogi i pojezdzic troche wiejskimi dziurami. Niekonczace sie przestrzenie, pola, gdzieniegdzie jakies stare wzgorza i wulkaniczne kratery. Ostatnia noc spedzilem nad morzem w Werribee.
Moje letnie klapeczki pozdrawiaja wasze zimowe kurteczki.
- comments