Profile
Blog
Photos
Videos
Dzien 24 09/11/2013
W koncu Ekwador. W sobote pojechalysmy na jeden z najwiekszych w Ameryce Poludniowej targow w Otavalo (ok 3 godzin na polnoc od Quito). Wyprawa trzema autobusami, ale warto bylo. Ulice wypelnione stoiskami, glownie z ubraniami, chustami, torbami (mialam kupic, w koncu sie nie zdecydowalam i teraz zaluje, hmm), czapkami, obrazami etc. Zywe miejsce, pelne kolorow (wielu ludzi nosilo tam lokalne, ekwadorskie stroje), wibracji, ludzi, zapachow (na jednym ze stoisk kupilysmy ¨chilenos¨, to takie male paczki ale z kukurydzy). A wszystkie kobiety nosza tu dzieci na plecach, tylko przewiazone zarzucona od niechcenia chusta.
Caly dzien bolala mnie glowa (roznice wysokosci), wiec najpierw wypilam mate de coca, ale nie pomogla wiec przerzucilam sie na mocniejsze srodki: caramelos i ojas de coca. Ojas de coca to gorzkie liscie do zucia (troche, jak by sie zulo trawe...). Bardzo duzo ludzi to sprzedaje, jeden gosc mial nawet masc na skaleczenia - coca con marijuana :). Wydaje sie, ze popularne sa tez biale, grube, glizdowate robaki lecznicze, do przyrzadzania masci, badz do jedzenia. Jakos nas to nie przekonalo...
- comments