Profile
Blog
Photos
Videos
Dzien 68 23/12/2013
Jedziemy do stolicy Boliwii, La Paz.
Autobus pełen dziwnych turystow, gorąco i pnie się pod górę krętą droga. Znów problemy z oddychaniem, za wysoko jesteśmy! Puno było na ok 3800 m.n.p.m., Copacabana na prawie 3850 m. a La Paz będzie niby trochę niżej, bo "jedynie" na ok. 3650 m. Zobaczymy, czy będzie lepiej.
Po ok godzinie dojezdzamy do San Pedro de Tiquina. Tam kończy się ląd i trzeba przepłynąć wąska cieśninę jeziora Titicaca mała lodka. Autobus przejezdza osobno. Kilkumintowa przeprawa przez wodę i już jesteśmy po drugiej stronie, tym razem w San Pablo de Tiquina. Tam znów w autokar i w stronę La Paz, dokad dojeżdżamy w sumie po prawie czterech godzinach.
Wciąż problemy z oddychaniem i tak będzie przez cały czas, tym bardziej, ze cale miasto jest położone na wzgórzu i co chwile trzeba sie wspinać ulicami pod gore (z lekka zadyszka, masakra).
Zanim dotarłyśmy do hotelu i się w nim zainstalowalysmy, nad stolice Boliwii nadciagnela ulewa. Trochę było lepiej, gdy wreszcie wyszlysmy coś zjeść, ale nie wiem, czy to przez ten deszcz, czy dlatego, ze już szarawo, ale La Paz nie zrobiła na nas zbyt dobrego (przynajmniej pierwszego) wrażenia. Głosna, chaotyczna, tłumy przepychających się ludzi, brak chodników, colectivo i autobusy z ktorych ulatuje czarny dym, brak jakichkolwiek oznaczeń (zgubilysmy się w poszukiwaniu największego placu w centrum!). A już największa trudność sprawiło nam złapanie taksówki po kolacji (niby nie jesteśmy daleko, ale chyba byśmy się nie odważyly łazić po tym mieście po ciemku, bo strzezonego...). W żadnym innym mieście nie było to takie trudne! Problem polega na tym, ze nie poleca się wsiadania w La Paz do taksówek, które sa właściwe samochodami osobowymi z karteczka Taxi na przedniej szybie, bo nigdy nie wiadomo, jak to się skończy. Lepiej te, które mają radiotaxi, trochę droższe, ale pewne. Ok, wszystko jasne, tylko czemu cztery takie taksówki odmówiły nam jazdy? A to ze za blisko jesteśmy i mu się nie opłaca, a to ze to trzeba pod górę, ze nie w te stronę etc. Nie wierze, przecież jesteśmy turystkami, powiesz nam zawyżona cenę, a my i tak się zgodzimy! Tym bardziej o tej porze. W końcu poszłyśmy kawałek dalej i do następnej taksy, która podjechała po prostu wsiadłyśmy, zanim zapytał dokad. Już się przygotowałam na jego marudzenie i nasze proszenie, ale bardzo miły pan nas zawiózł i to dużo taniej, niż ten z dworca w ciągu dnia (oto jak się podroznik dowiaduje, ze go wczesniejszy taksówkarz naciągnął!).
Miejmy nadzieje, ze La Paz w ciągu dnia zachwyci.
- comments