Miałam wstać wcześnie rano, pojechać do ambasady Laosu i Wietnamu żeby złożyć wnioski o wizy, ale postanowiłam zadziałać spontanicznie i po prostu ruszyć nocnym pociągiem do Nong Khai. Już mi się przejadł Bangkok.

Odwiedziny w banku, żeby zdobyć $30 na wizę, były ciekawym doświadczeniem. Pół godziny kserowania paszportu, karty płatniczej (?!), drukowania pliku dokumentów, dziesiątki podpisów, i w końcu dostałam zawrotną sumę 30 dolców :)
Pomijam fakt że oglądanie bankowego sprzętu komputerowego było zabawą samą w sobie. Używają kwadratowych dyskietek :)

Kupiłam bilet na pociąg i poszłam coś zjeść do pobliskiej kafejki. Po jakimś czasie pojawił się Parry, młody Amerykanin, z którym przesiedziałam jakieś 6h. On czekał na pociąg do Chiang Mai, ja do Laosu. Miło i szybko zleciał czas.

A jakie są ceny w Tajlandii?
Przez te długie godziny czekania na pociąg, zjadłam Pad Thai, smażony ryż z warzywami i wieprzowiną, deser (kluski w mleku kokosowym), wypiłam kubeł herbaty jaśminowej i dwie kawy, za... 400THB (45pln) :)