Profile
Blog
Photos
Videos
A change in the temperature
We had been driving late into the night and decided to pull over at a random place to get a few hours rest on the way to Yosemite National Park. The following morning we learnt 3 important facts...
1.We had slept at Lake Tahoe, a very beautiful place
2.The hotels of Lake Tahoe do not offer showers to people who have slept in their cars
3.At 4am we had to switch the engine and heater on as we thought we were going to die of hyperthermia and would therefore need sleeping bags
We continued on to Carson City in search of a shower and sleeping bags. At the first random place we pulled up, we found a laundromat, thrft store (for the sleeping bag and a blanket) and a gym where we had a long overdue shower. We could now thankfully continue on to Yosemite.
Being the naive travellers, that we are, we hadn't realise that Yosemite National Park goes to an altitude of 10,000 feet and takes over 1 hour to drive accross. As dusk was fast approaching, we found a nice hiding place where the park rangers would not find us at night. We decided to read through the literature they had given us when we entered the park. Again, we learnt some interesting facts:
1.There are bears
2.Bears can break into your car
3.Bears can smell food in your car
4.THERE ARE BEARS!!!
We soon started the engine and drove to the nearest campsite just so we could be around people. Not knowing how the campsites work, we pulled onto someone else's pitch who turned out to be a really nice Vietnamisse/American tatooist named Thu (pronounced 2). He was especially nice as he was willing to share his food, beer, fire and extra large can of bear-mace. We stayed up drinking and chatting until the fire went out and has a great time with Thu, thanks!
We set off early the next morning to finish visiting the park which was very beatiful. We reccommend this to everybody.
Our next stop was Sedona, which was to take us through a place called Death Valley. To give this name some meaning, here are some facts and figures:
1.We woke up at 7am in Yosemite Park 10000 feet up and it was 0.5 degrees (thank God for the sleeping bag and extra blanket)
2.At 7pm at sea level in Death Valley it was 45 degrees with no shade, no animals and only about 3 other cars for 3 hours.
We decided to press on through this place and slept outside Vegas in Boulder City (famous for the Hoover Dam).
Wielka zmiana temperatury
Po długiej jeździe postanowiliśmy zatrzymać się w pierwszym lepszym miejscu aby odpocząć i nabrać sił na dalszą drogę do parku Yosemite. Następnego poranka odkryliśmy 3 istotne fakty:
1.Spaliśmy nad pięknym jeziorem Tahoe
2.Hotele nad jeziorem Tahoe nie oferują prysznicu ludziom, którzy śpią w samochodzie
3.O 4 nad ranem musieliśmy zapalć silnik i włączyć ogrzewanie gdyż byliśmy bliscy zamarznięcia. Potrzebujemy śpiworów, o których wcześniej nie pomyśleliśmy w słonecznej Kalifornii.
Kontynuowaliśmy podróż do Carson City w poszukiwaniu prysznica i śpiworów. W pierwszym miejscu, w którym przystanęliśmy, znaleźliśmy pralnię, szmaciok (gdzie kupiliśmy śpiwór i koc) oraz siłownię, gdzie wzięliśmy długo wyczekiwany prysznic. Czyści i pachnący możemy kontynuować jazdę.
Będąc nieco naiwnymi turystami, nie sprawdziwszy wcześniej informacji o parku, nie mieliśmy pojęcia, że park Yosemite znajduje się nad ponad 3000m. nad poziomem morza i jest tak duży, że przejechanie go w poprzeg zajmuje ponad godzinę jazdy autem. Gdy zaczęło się ściemniać, znaleźliśmy idealne miejsce do spania, gdzie strażnicy parku nie mieli szans nas znaleźć. Zaparkowaliśmy i zabraliśmy się do czytania gazetki o parku, którą dostalśmy przy wjeździe. I tu znów odkryliśmy kilka interesujących faktów:
1.W paku są niedźwiedzie
2.Niedźwiedzie moga włamać się do samochodu
3.Niedźwiedzie wyczuwają jedzenie w samochodzie (nwet te najbardziej zapakowane)
4.TU SĄ NIEDŹWIEDZIE!!!
Wskoczylśmy na przednie siedzenia, odpaliliśmy samochód i pojechaliśmy na najbliższe pole kampingowe (które są w parku), by znaleźć się bliżej ludzi. Nie wiedząc za bardzo jak pola kampingowe działają, wjechaliśmy na pole innego kampingowicza, który okazał się być bardzo miłym Wietnamsko-Amerykańskim tatuażystą o imieniu Thu. Thu był na tyle miły, że podzielił się z nami swoim jedzeniem, piwem, ogniskiem i co najważniejsze, specjalnym urządzeniem do odstraszania niedźwiedzi. Siedzieliśmy razem i rozmawialiśmy do wygaśnięcia ogniska. Bardzo miło spędziliśmy wieczór z Thu.
Następnego dnia wyruszyliśmy bardzo wcześnie, aby dokończyć zwiedzanie parku, który jest przepiękny!
Naszym kolejnym przystankiem była Sedona, do której aby się dostać, trzeba było przejechać przez miejsce o nazwie 'Death Valley' (Dolina Śmierci). Aby ta nazwa nabrała znaczenia, przedstawimy kilka faktów:
1.W Yosemite obudziliśmy się o 7 rano, 3000m. n.p.m. w temperaturze 0.5 stopni C. (cóż za szczęście że mieliśmy kupiony śpiwór i dodatkowy koc)
2.W Dolinie Śmerci o 7 wieczorem znaleźliśmy się na poziomie morza w 45-stopniowym upale bez żadnego cienia, zwierząt i z zaledwie trzema samochodami, które minęły nas podczas 3 godzin jazdy przez dolinę.
Nacisnęliśmy na gaz aby wydostać się z tego miejsca, licząc że zmrok nas tam nie zastanie. Udało się. Noc spędziliśmy poza Las Vegas, w miejscowości Boulder City (sławna miejscowość ze względu na tamę Hoover).
- comments