Profile
Blog
Photos
Videos
Chicago
We left Flo and Jim at the station and we boarded the Amtrack train to Chicago, which was already 1 hour late. After it had stopped for a further 45 minutes in the middle of nowhere, we were worried we would missed our connection, especially after conductor told us the wrong time (this turned out to be the right time as we didn't realise there is 1 hour time difference from Michigan to Illinois, much to the amusment of the woman sitting behind us).
We were staying with our chefs from camp - Kate and Alex and their family. We were the 7th and 8th people who had stayed with them in their house in Chicago - this is mainly due to the great food. The next day we went to explore Chicago with our friend Hannah (the lifeguard at camp). We all went to the Willis Tower to view the city from the sky deck and then went our seperate ways for the afternoon.
We decided that it would be a good idea to save money and walk to the Science and Industry museum, which we really wanted to see. After 1.5 hours walking in the mid day heat, we were informed by a kind lady that the museum was still 10 miles away and we really should take a bus. The first bus dropped us at 55th street (the ghetto) to change the bus. Being the only white tourusts within a 10 block radius, we did rather stand our like a sore thumb and the three poeple we dared to ask for directions all ended the conversation with 'you folks be safe round this part of town'... we soon changed our plans and b*****ed off on the first bus back to the city centre.
We continued visiting the city: The Magnificent Mile (a street with very exclusive and expensive shops), the silver bean in which we could see the reflection of the city, the Navy pier, the park in which we took a nice walk alongside Lake Michigan and all the really tall skyscrapers. The architecture and scenery were very pretty and Chicago is now one of our top cities in the States.
We would like to say big thank you to Kate, Alex and all the family for the generosity, hosptality and great food.
We left Chicago on the 3rd of September to fly to LAX in California.
Chicago
Rozstaliśmy się z Flo and Jimem na stacji kolejowej, skąd wsiedliśmy do pociągu Amtack jadącego do Chicago, który przyjechał godzinę spóźniony. Po dalszym 45-minutowym postoju, gdzieś w polu, zaczęliśmy się obawiać, że spóźnimy sie na nastepny pociąg, szczególnie, że konduktor powiedział nam zły czas przyjazdu do Chicago. Jak się później okazało, konduktor miał rację, tylko my zapomnielśmy ze między Michigan a Chicago jest godzina różnicy (co rozbawiło pasażerkę siedzącą za nami) i spokojnie zdążylismy na nasz drugi pociąg.
W Chicago zatrzymaliśmy się u szefów kuchni z campu - Kate i Alex. Byliśmy 7-mą i 8-mą osobą która się u nich zatrzymała - obwiniamy ich zbyt dobre gotowanie za przyciąganie ludzi jak magnes. Następnego dnia, razem z naszą koleżanką Hannah z campu (nasz ratownik na basenie), pojechaliśmy zwiedzać miasto. Zaczęliśmy od Willis Tower - najwyższego budynku w Chicago, skąd moglismy podziwiać piękną panoramę miasta.
Później rozdzieliliśmy się, gdyż ja i John chcielismy zwiedzić muzeum przyrody i przemysłu, co nie było w planach Hannah. Aby zaoszczędzić pieniądze, postanowiliśmy iść na piechotę. Po 1.5-godzinnym marszu w popołudniowym skwarze, zostaliśmy poinformowani przez bardzo miłą panią, że do muzeum wciąż zostało nam 10 mil i powinniśmy podjechać autobusem. Z pierwszego autobusu wysiedliśmy na 55-tej ulicy aby sie przesiąść na następny. Od razu zauważyliśmy, że bardzo wyłanialiśmy się z tłumu będąc jedynymi białymi ludźmi w zasięgu 10 mil, co wzbudzało ogólna ciekawość, a my czuliśmy sie jakby każdy z osobna chciał się zapytać co my biali robimy w ich dzielnicy. Odważyliśmy się zapytać trzech milej wyglądających ludzi o kierunek w którym mieliśmy dalej jechać, jednak kiedy wszyscy trzej zakończyli rozmowę słowami 'lepiej uwżajcie w tej dzielnicy' postanowiliśmy zmienić plany i uciekać gdzie pieprz rośnie - do ścisłego centrum Chicago. Tam kontynuowaliśmy zwiedzanie miasta - The Magnificent Mile (ulica z bardzo ekskluzywnymi i drogimi sklepami), srebrna fasolka, w której mogliśmy zobaczyć odbicie miasta, molo, park w ktorym spacerowaliśmy wdłuż jeziora Michigan, i wszystkie bardzo wysokie wieżowce bardzo nas zachwyciły i sprawiły, że Chicago to teraz jedno z naszych ulubionych miast w Stanach.
Chcieliśmy bardzo podziękować Kate, Alexowi i całej rodzinie za gościnność, hojność i wspaniałe jedzenie.
Opuściliśmy Chicago 3-ego września aby polecieć do naszego następnego celu - Los Angeles w Californii.
- comments