Profile
Blog
Photos
Videos
Viva Las Vegas and the deal.
After driving over the Hoover Dam, we arrived early at our accommodation 'Sin City Hostel' and started cooking, washing and relaxing (dinking beer). We had a nice meal (spaghetti), a shower (after a few days of not washing at all) and after a few more beers, we were ready to hit the town.
Vegas is an amazing place, completely different to any other city we have ever seen. An icredible combination of weird and wonderful lights, sights and people (John especially loved the 'sights' as the streets were full on half-naked women dancing on tables - it was really difficult to keep him focused on walking in the right direction).
Vegas is split up into 2 main areas: Freedmont Street - the original Vegas with the old mob casinos, and the main stip - with the new super casinos, each of which has a theme and is the equivalent size of a large shopping centre or a small town. The 2 of the main casinos have free shows in the evening. The Mirge has a beautiful oasis scene where a giant volcano erupts every 30min, and the Bellagio Casino has a colourful fountain display in time to music (the ending of Oceans 11).
We walked around drinking and looking at the sights and watched a very good band playing covers in Planet Hollywood Casino.
We arrived back at the hostel at 1am (still over 30 degrees).We sat down on the patio continuing drinking, eating the leftover spaghetti and looking at a wedding chapel thinking 'Should we or not?'... we decieded to wait.
The next day we set off to visit our friends from Sedona in San Diego.
We were welcomed with open arms, lots of drinks and delicious food. We spent the evening getting to know each other on the beach and the next day we went out for a Mexican breakfast buritto.
'So here is the deal' Hania had said at the start of our trip 'If we manage to live on $20 per day (including food, drinks and entertainment, excluding petrol and entrace tickets), we will treat ourselves to the 5 day theme park pass - Sea World in San Diego, Universal Studio in Hollywood and Disneyland. As we managed to live for less than $20 a day, we got it.
So after our buritto, it was tme for Sea World. We decided not to pay the $16 to park the car, and after a quick hunt round, drivng over the speed bumps, avoiding the tyre spikes and dodging the security guard on his golf cart, we had somehow managed to park in the free employees only section of Sea World.
Sea World has a few good rides but is mainly about the live animal shows, these are excellent! Sea Lions, otters, dolphins, orcas, birds and killer whales performing the most fantastic tricks and best of all looking happy doing so.This was a really fun day even though we both got sunburned watching the shows.
We spent one more evening with James, Dawn and Ripley the dog and the next day we were heading back to LA for Disneyland.
Thank you for everything James and Dawn, we had a great time with you and really hope to keep in touch and you come vist us in England!
Viva Las Vegas i umowa
Po przejechaniu przez tamę Hoover, dotarliśmy do naszego hostelu 'Sin Cty Hostel' (Hotel Miasta Grzechu) i od razu zabraliśmy się za gotowanie, pranie i ogólne relaksowanie się pijąc piwo. Zjedliśmy bardzo dobry obiadek (spaghettti), wykąpaliśmy się, wypilśmy jeszcze po jednym piwku i byliśmy gotowi aby ruszyć na miasto.
Vegas jest niesamowtym miejscem, zupełnie innym niż wszytskie te, które widzieliśmy do tej pory. Wielka mieszanka śwateł (miasto nigdy nie śpi), widoków i ludzi (John szczególnie lubił 'widoki', gdyż Vegas jest pełne pół-nagich kobiet tańcząych na stołach - bardzo trudno było mu się skupić na iściu we właściwym kierunku).
Vegas jest podzielone na dwie główne dzielnice: Freedmont Street - stary Vegas ze starymi gangsterskimi kasynami, i nową ulicę, w której każde z kasyn ma swót temat i jest wielkości dużego centrum handlowego lub małego masteczka. Dwa główne kasyna mają darmowe przedstawienia wieczorami. Kasyno Mirage przedstawia oazę, w której co 30 minut wybucha ogromny wulkan. Kasyno Bellago ma pokaz kolorowych fontann, które 'tańczą' w takt muzyki (scena z końca filmu Ocean11).
Przeszliśmy się ulicą, podziwiając bogactwo i kreatywność kasyn, a w jednym z nich trafiliśmy na darmowy koncert zespołu, który umilił nam czas w kasynie Planet Hollywood.
Wróciliśmy do hostelu o 1 w nocy (wciąż ponad 30 stopni na dworze). Usiedliśmy na tarasie pijąc jeszcze jedno piwo i jedząc spaghetti, ktore zostało z obiadu, patrzeliśmy na kaplicę weselną, która znajdowała sie na przeciw nas, myśląc 'a może teraz...?'. Postanowiliśmy jednk jeszcze poczekać.
Następnego dnia wyruszyliśmy aby odwiedzić naszych znajomych z Sedony w San Diego.
Zostaliśmy przywitani otwartymi ramionami, trunkami i przepysznym jedzeniem. Wieczór spędziliśmy na plaży wzajemnie się poznając, a następnego dnia wszyscy wybraliśmy się na meksykańskie buritto na śniadanie.
'Mam pewnien pomysł', powiedziałam na początku naszego podróżowania, 'jeśli uda nam żyć oszczędnie i nie wydawać więcej niż $20 dziennie (wliczając w to jedzene, picie, rozrywkę, wyłączając benzynę i bilety wstępów), będziemy mogli pozwolić sobie na 5-dniowy wypad do parków rozrywki: Wodnego Świata w San Diego, Studia Universal w Hollywood i Disneylndu!' Wydawaliśmy mniej niż $20 dziennie, więc było nas stać na kupno biletów.
Gdy zjedliśmy nasze buritto, przyszedł czas na Wodny Świat. Postanowilśmy ne płacić $16 za parking, które należało uiścić oprócz biletu. Objechaliśmy kilka ulic wokół naszego parku rozrywki i po przejechaniu przez kilka progów zwalniających, kolców na drodze, chowając się przed ochroną, udało nam się zaparkować na paringu przeznaczonym dla pracowników obiektu (oczywiście za darmo).
W parku poszliśmy na kilka przejażdżek, jednak głównymi atrakcjami były przedstawienia z udziałem zwierząt. Coś wspaniałego! Morsy, wydry, delfiny, orki, ptaki i wieloryby wykonywały przed nami sztuczki dobrze się przy tym bawiąc. Byliśmy pod wrażeniem tych występów, tak bardzo nam się podobaly, że nawet ne zauwarzyliśmy kiedy obojga nas słońce nieco za bardzo przypiekło.
Spędzliśmy ostatni wieczór z Jamsem, Dawn i psem Ripley, a następnego dnia pojechaliśmy do Los Angeles do Disneylandu.
Dzękujemy bardzo Jamsowi i Dawn za serdeczne przyjęcie nas u siebie i za wspaniały czas który spędziliśmy razem. Mamy nadzieję pozostać i kontakcie i czekamy na Was w Anglii.
- comments
Auntie Ang You should have gone for it!!