Profile
Blog
Photos
Videos
Dzien 13 29/10/2013
Pobudka o 5 i o 6 na canoa. Trzy godziny po kanalach i rzekach, po Parku Naturalnym. Bardzo fajnie. Maply (Congo i arana), jaszczurki (w tym zielonego bazyliszka wygladajacego jak lisc), ptaki, motyle i kajmany. Robia wrazenie! Szczegolnie ich oczy. Tak, jak to nie pajaki, a weze stanowia zagrozenie, tak samo to nie rekiny na Kostaryce a kajmany i krokodyle naleza do niebezpiecznych. Juz po ich oczach widac bylo, ze czekaja, az sie przewroci lodka. Dlatego odradza sie plywanie w rzekach i kanalach, nigdy nie wiadomo, co cie moze zlapac za noge...
Potem przedostalysmy sie lodka do portu Moin, stamtad autobusami do Cahuita (przez Puerto Limon).
Cahuita jest kolejna urocza wioseczka na Karaibach. Czas plynie tu bardzo powoli, wszystko jest w rasta, hipi, kolorach regge i z muzyka Boba Marleya w tle. Az dziwi, ze wcale nie czuc na ulicach zapachu palonego ziola (to juz w Barcelonie o wiele bardziej...:)).
Wieczorem kolacja, nie bylo miejsc, wiec posadzili nas przy wiekszym stoliku obok pary Katalonczykow :) Bardzo fajni, milo spedzilismy czas. A tuz przed kolacja okazalo sie, ze po liniach wysokiego napiecia ucieka przed tlumem... leniwiec. Jak on sie tu znalazl? Musial sie zgubic, ale to niesamowite zobaczyc nagle leniwca w centrum.
- comments