Profile
Blog
Photos
Videos
Dzien 86 10/01/2014
Bodegazo, czyli całodniowa wycieczka po winiarniach. Chyba ostatnio zaczynamy się przyzwyczajać do picia wina rano :)
Pojechaliśmy w strona Maipú. To jeden z 18 departamentów Mendozy i to tu jest najwięcej winnic.
Jako pierwsza bodega Lopez (od 1898 r.). Duża, niby próbująca zachować tradycje, ale z drugiej strony strasznie zautomatyzowana (nawet naklejaniem etykiet, pakowaniem w pudełka i obwiazywaniem paczek folia zajmują się maszyny). Nie za bardzo mi się spodobała, niby wow i wszystko wysokich standardów, przygotowane pod turystykę (oprowadzanie zaczęło się od filmu), wielkie pomieszczenia, wielkie kadzie, ogromne beczki, produkują cale linie win, szampanów, a nawet własną oliwę z oliwek, nie mówiąc już o mnostwie gadżetów (od kieliszków i korkociagow, po kapelusze i koszulki) czy własnym muzeum starych aut! No właśnie niby wszystko wow, ale za to... wina średnie. Niezłe, ale najsłabsze, jakie dziś będziemy próbować. Mam wrażenie, że jest to fabryka, gdzie idzie się nas ilość i zatraca się sztukę winiarstwa. No nie wiem, biały Lopez ok, czerwony Malbec bez zachwytu (może trzeba by sprobować Reserva?).
Słów kilka o tutejszym winie: główne winiarnie znajduja się tu ok 16 km od miasta, w regionie Maipú. Mendoza to suchy region, roczne opady to ok 250 mm, a to zdcydowanie za malo (wino potrzebuje ok 400). Ale działa tu bardzo dobrze system kanałów nawadniajacych (acequias), rozprowadzający po całej okolicy wodę z rzeki río Mendoza (która znacząco podnosi poziom po zimie, z powodu spływającego z gor śniegu). Dzięki kanalom wodę użytkowa (np. do nawadniania parków) dostaje tez miasto. Ważna postacią jest tu tornero. To pan, który zajmuje się otwieraniem i zamykaniem śluz z woda, i ktory w Mendozie symbolizuje wode.
Zbiór winogron (la cosecha) to w Argentynie luty-marzec, czyli koniec lata na tej półkuli (i ok 6 miesiecy przed Europa). Potem następuje miazdzenie winogron (presa) tak, by uzyskać mosto, czyli miąsz, wraz ze skórą (jedynie w przypadku win czerwonych, bo skóra nadaje winu kolor) i pestką. W tym momencie również oddziela się maszynowo szypułki, które nadawałby winu gorzkawy smak (w większości winnic szypułki używa się jako nawozu naturalnego). Fermentacja trwa ok 7-10 dni (dodaje się sztuczne lub naturalne produkty, np. białko jaja). Potem wino przebywa w wielkich kadziach (pilete), wino opada na dno, a na górze zbiera się warstwa ze skóry i pestek (tzw. el sombrero), dlatego wino trzeba na tym etapie kilka razy dziennie mieszać. Potem młode wina (tzn. te, które idą na sprzedaż i są rekomendowane do wypicia w tym samym roku co la cosecha) są zlewane do butelek. Wina Reserva są przelewane do beczek (w Argentynie głównie do roble frances, amerykanskich uzywa sie dużo rzadziej, choc np. w bodedze Vistandes), gdzie leżą w zależności od szlachetności wina od 6 miesięcy do 5 lat.
Potem pojechaliśmy do fabryki oliwy z oliwek, Pasrai. Zbiór oliwek to maj-lipiec. Wbrew pozorom nie istnieją dwa rodzaje oliwek, zielone i czarne (jak w przypadku winogron). To są te same oliwki, zielone zostały po prostu zebrane wcześniej, a czarne zostały dłużej na drzewie. Z 7-8 kg oliwek powstanie ok 1 l oliwy extra vinegre. Ponad 50% w oliwce to woda. Oliwki miażdży się w maszynie (kiedyś ręcznie, teraz już zautomatyzowane), wraz z pestką. Potem przechodzi przez 7 kadzi (woda nie miesza sie z oliwa, dlatego następuje tu proces oddzielenia, woda jako lżejsza idzie do góry) i dzięki systemowi rur oliwa przechodzi między kadziami, pozostawiając wodę we wcześniejszej i tak, az do momentu, w którym w ostatniej kadzi pozostaje jedynie sama oliwa.
Potem degustacja: olewa z rozmarynem (mniam, mniam, moja ulubiona), oregano, bazylia i czosnkiem. Robią tu też pasty z oliwek, suszone pomidory i produkty do pielęgnacji ciała z oliwek. Zakupiłam krem do twarzy, podobno odmładza o wiele lat! Może chociaż pomoże na moje zmarszczki i wysuszona od podróży cerę!? Zakupimy też pasta de olivas i oliwe z oregano. Teraz tylko chleb, ser, wino i mamy kolacje :)
Bodega Vistandes z 2004 roku produkuje ok. 900 tys butelek rocznie i jest dość zmodernizowana, ale dużo mniejsza i przyjemniejsza niż wcześniejsza fabryka. Z bodegi rozciąga się piękny widok na Andy (stąd nazwa "vista a Andes" - widok na Andy). Vistandes, oprócz tradycyjnego dla tego regionu Malbeca i (trochę mniej) Cabernet Savignon, produkuje też Torontes (bardziej znane na pn kraju, w Cafayate) i Carménère (które w Ameryce Południowej produkuje się głównie w Chile). Zresztą ich Carmenere Gran Reserva zdobyło w 2011 roku nagrodę najlepszego wina w Argentynie i na świecie. Można kupić buteleczkę w bodedze za jedyne 200 pesos (ok 30 dolcow!). Nawet się zastanawialiśmy, ale w końcu wybrałyśmy tańsze (ale bardzo dobre, chyba jedne z lepszych, jakie pilysmy) wino Malbec Reserva. Sprobowaliśmy też bardzo dobrego Torontesa i Malbeca.
A z historii tej bodegi: mieli swojego enologa, który odszedł do innej bodegi (nie wiem, czy sam chciał, czy oni się go pozbyli), ale zanim odszedł to... celowo schrzanil im wino i cała linia została zniszczona (chyba w 2011 roku). To się nazywa zemsta enologa!
Potem lunch w restauracji "La Melesca". Samo slowo melesca oznacza te partię winogron ze zbioru, która nie nadaje się do produkcji i która przeważnie właściciel winnicy oddaje w prezencie zbierajacym winogrona po zakończeniu zbiorów. Przewaznie z tej partii robi się wina do szybkiego spożycia (vino de casa). A sama restauracja trochę pijo, ale bardzo dobre jedzenie. Usiedliśmy przy osmioosobowym stole, by się integrować (4 osoby z Argentyny, 2 z Meksyku). Bardzo sympatyczni, ciekawe czy niektórych jeszcze kiedyś gdzieś spotkamy.
Na koncu pojechaliśmy do bodegi Las Cavas de Don Arturo. Bardzo przyjemna, artesanal, średniej wielkości, robi cztery rodzaje win (jedynie czerwone): Malbec, Cabernet Savignon, Merlot i Shiraz (zakupilysmy buteleczkę :))
Na koniec "A la antigua", czyli niewielkie miejsce, w którym produkują bardzo dobre konserwy (pasta z oliwek z czosnkiem, z roquefort, pasta z ají (ostra), z baklazanem etc.), konfitury (np. dulce de leche z whisky, orzechami, czekolada, dzemy - bardzo słodkie), czekolady i likiery. Likierów do wyboru cała półka, większość bardzo słodkie, ale także absynt i... La murte rusa (Rosyjska śmierć) :). To przepis dziadka właścicielki (nawiasem mówiąc śmiesznej, szalonej pięćdziesięciolatki z Buenos Aires), Hiszpana z Malagi, który stworzył dla swojego przyjaciela Rosjanina przepis: wódka, cukier i pieprz. Spróbowałam (oczywiście!), niezłe! Bo jednocześnie lekka słodycz w buzi, a z drugiej strony pieprz pali gardło. Dwa zupełnie inne uczucia jednocześnie i w sumie nie czuć mocy wódki (pieprzu tyle, ze tylko on pali :)). Kupiłbym rodzicom, ale jeszcze dwa miesiące i jeszcze bym zbila (lub co gorsze wypiła po drodze ;)).
Bardzo przyjemny dzień. Uświadomiłam sobie, ze zaczęłyśmy dziś pic wino o 11 rano, a przedwczoraj jeszcze o 23 pilysmy w autobusie. Wniosek jest taki, ze nie pijemy wina tylko, jak śpimy! :) Niebezpieczne sa te rejony....
- comments