Profile
Blog
Photos
Videos
Extra events at camp
2014 is the 50th anniversary of Camp Ballibay and after all our campers had left, the doors were then opened up for the "Allumni Weekend", a gathering of campers from previous years (one from 25 years ago) come to sleep in the cabins, do some activities and reminiss.
After the Alumni Weekend it was down to 8 people to turn the summer camp into a 4 day wedding venue. With our main chefs gone home with their children, it was down to Konstancja and Hania to lead the kitchen in cooking for 180 people, I was in charge of food delivary (loading the back of the truck and driving at 1/2 mph whilst praying nothing spills); organising cabins, cleaning and generally making sure guests had everything they wanted. It was a LOT of work (13hours straight on the wedding day) but it all went really well and we even got some snazzy name tags.
After all the events were done it was time to close down all the cabins, activity areas and kitchen in preparation for winter.
One final trip to the Scenic Overlook with a beer to remind ourselves of our first date 3 years ago in the same spot (and same brand of beer) and we were ready to say goodbye to Camp and start our travelling.
Dodatkowe wydarzenia na campie
Rok 2014 jest 50-tą rocznicą założenia campu Balliby. Kiedy tylko obozowicze pojechali do domu, drzwi zostały otwarte dla wszystkich byłych obozowiczów (jeden z nich przyjechał po 25 latach bycia uczestnkiem) podczas weekendu zwanym 'Alumni Weekend'. Jak przed laty, spali oni w drewnianych kabinach i udzielali się w różnego rodzaju zajęciach, wspominając przy tym stare dzieje.
Po 'Alumni Weekend' nas, pracowników campu, zostało juz tylko 8. Razem musielismy zmiecić letni camp dla dzieci w miejsce przyjecia weselnego, które miało trwać 4 dni. Jakoże nasi szefowie kuchni wrócili już do domu ze swomi dziećmi, ja i Konstancja przejęłyśmy dowodzenie nad gotowaniem dla 180 ludzi. John miał za zadanie przewieźć jedzenie z kuchni na sale (oddaloną około 5 min jazdy autem pod górkę). Ładował jedzenie na tył samochodu i jadąc 1/2 mili na godzinę modlił się żeby nic się nie wylało. Oprócz tego do jego obowiązków należało przygotowanie kabin dla gości, sprzątanie i zapewniene ogólnej satysfakcji weselników. Wszyscy mielśmy BARDZO dużo pracy (13 godzin bez żadnej przerwy w dniu wesela), jednak wszystko znakomicie się udało i nawet dostalśmy obciachowe plakietki z naszymi imionami.
Kiedy goście weselni wyjechali, zabraliśmy się za generalne sprzatanie i zamykanie kabin i kuchni na zimę.
Na sam koniec udało nam się jeszcze pojechać na piwo nad Scenic Outlook, skąd pięknie widać Pensylwanię, aby przypomnieć sobie o naszej pierwszej randce 3 lata temu (w tym samym miejscu i z tą samą marką piwa). Oboje czuliśmy się gotowi aby pożegnać się z campem i zacząć podróżowanie.
- comments