Profile
Blog
Photos
Videos
Angkor Wat and The Killing Fields
1st lesson of the day, add at least 3 hours to any duration drivers/tour operators tell you regarding traveling time. After 15 hours (of our 10 hour bus trip) we were in Siem Reap, home to the famous Angkor Wat Temples.
Our accomodation seemed to good to be true, we got moved from the dorm to a privat double (with en-suite and hot water) free of charge due to it being the low season for tourists, this all seemed great untill Hania spotted a scorpion run into my trousers that were left on the floor and I had to play hunt the scorpian in my underpants! The same evening just as I was drifting off to sleep something ran across my arm... obviously I didn‘t scream like a girl and jump 10ft off the bed shouting to Hania "MOVE! THERE ARE SCORPIONS IN THE BED!!!!!) after further investigation we found it was a huge dirty cockroach. Needless to say I didn't get too much sleep that night.
Thankfully the next few days were much better, we bought a 3day pass to the temples and decided to rent bicycles for $1 per day rather than pay a tuk tuk driver $15 per day. Each day we set off at 4am so that we could see the sun rise over the amazing scenary, the best of which is the main temple Angkor Wat where by 5:45am there were already about 100 people elbowing each other out of the way to get the best spot.
Over the 3 days we managed to cycle both the short and long route, see every major temple and almost all the smaller ones, this took a lot longer than we thought as the whole Angkor area is set over around 40-60 square miles.
Our two favourite temples were the Bayon in Angkor Thom - with over 200 very detailed faces and stories carved into the walls and Ta Prohm (the Tomb Raider Temple) - this is one of the few that has not had the jungle cleared and is broken up by huge roots from the trees tearing through the building, it's also where some of the Tomb Raider movies were filmed.
After spending 3 days cycling and hiking up temples we treated ourselves to many beers (50cents per glass) and a full body oil massage ($5 for 1 hour) and then it was time for another long bus ride to Phnom Penh.
Not knowing much about Cambodia's history, Pol Pot, civil wars and the Khmer Rouge we decided to go to two very important museums to learn more. The Genocide Museum (S21) is a former school building that was used by the Khmer Rouge as an interegation and torture facility, we paid for a tour guide to fully explain the facility to us which was increadibly moving to hear her incite as her own farther and brother were killed by the Khmer Rouge during the troubles. Some of the stories and pictures were extreamly graphic and out of the 14,000 people that passed through S21 only 7 survived.
After this we rode 15km out of the city to the destination prisoners were sent after torture, the killing fields. There is an audio guide that leads you through the area which takes around 1.5hrs and again the stories are so increadible and horrific it's hard to believe things like this can happen let alome by 1 country to its own people, in just short of 4 years the Khmer Rouge killed 30% of the population of Cambodia, anyone from Doctors to Farmers and even their own recruits if they believed them to be CIA, KGB or just dissagree with how things were being done.
After a very long and sobering day we were ready to return our rental scooter and have an early night ready for the next long bus ride to Vietnam at 6am.The only problem being the rental company didn't come for the bike and still had my passport as a security deposit! A Cambodian bloke at reception said he knew where the office was but we had to go now because they close in 10mins. We made it across Phnom Penh city just in time by jumping every red light, weaving in and out of traffic and driving the wrong way down a 1 way street, nobody batted an eyelid as it seems this is all ok if you just use the horn and flash the lights if you think you are about to die. Once we arrived the guy I had been following just turned and said "you drive like Cambodian... very good" ... nutter!
I now have my passport back and we will be making the 6am bus to Vietnam.
Angkor Wat i pola śmierci
Kolejna lekcja z serii 'rzeczywistość w Azji' - należy dodać co najmniej 3 godziny do przewidzianego czasu jazdy autobusem. Po 15 godzinach naszej 10-godzinnej podróży, dojechaliśmy do Siem Reap - miejsca wypadowego do starożytnych świątyń Angkor.
Nasze zakwaterowanie wydawało się być świetne. Jakoże nasz hostel miał dużo wolnych pokoi, zostaliśmy przeniesieni z pokoju wieloosobowego do prywatnego 2-osobowego pokoju z łazienką i ciepłą wodą (bez żadnej dodatkowej opłaty). Wszystko było lepsze niż sobie wyobrażaliśmy, dopóki nie zauważyłam wielkiego skorpiona wchodzącego w nogawkę spodni Johna, które znajdowały się na podłodze (zdjęcie owego skorpiona poniżej). Biedny John musiał zmierzyć się z bawiącym się w chowanego skorpionem. Na szczęście insekt został pojmany i zginął śmiercią 'z buta'. Tego samego wieczoru, kiedy już zasypialiśmy, coś przebiegło po ramieniu Johna. John zaczął piszczeć jak mała dziewczynka wyskakując z łóżka jak oparzony wołając do mnie 'SZYBKO, WYSKAKUJ Z ŁÓŻKA! MAMY KOLEJNEGO SKORPIONA W POKOJU!'. Po dalszych poszukiwaniach okazało się, że był to olbrzymi tłusty karaluch. John wyczytał gdzieś wcześniej, że zabicie karalucha przyciąga więcej karaluchów, gdyż wyczuwają one krew. Nie pozostało nam nic innego jak tylko schwytać go żywego w misce (zdjęcie nie zostało zrobione ze względu na panikę wywołaną uciekającym z miski karaluchem). Na szczęście udało nam się go złapać i karaluch spoczął w toalecie. Tej nocy jednak nie zaznaliśmy spokojnego snu.
Na szczęście następnych kilka dni było dużo spokojniejszych. Kupiliśmy 3-dniowy bilet do świątyń i wypożyczyliśmy rowery za $1 na dzień, co wyszło nas dużo taniej niż płacenie kierowcy tuk tuka $15 na dzień. Codziennie wstawaliśmy o 4 nad ranem aby zdążyć na wschód słońca nad świątyniami, z których najlepszy i najbardziej popularny był wschód słońca nad Angkor Wat, gdzie oprócz nas było już około 100 innych ludzi przepychających się aby mieć najlepsze miejsce do robienia zdjęć.
Przez następne 3 dni udało nam się przebyć obie trasy - krótką i długą, zobaczyć wszystkie główne świątynie i większość mniejszych. To zajęło nam dłużej niż myśleliśmy, gdyż owe świątynie zajmują obszar 100 - 150 km².
Angkor jest to miasto świątyń budowane w VII - X wieku. Miasto zostało opuszczone w XIIIw. ze względu na brak wody. Świątynie zostały zbudowane ręcznie z bardzo dobrego kamienia i do dziś większość z nich znajduje się w dość dobrym stanie. Największe wrażenie zrobiły na nas Bayon w świątyni Angkor Thom z ponad 200 bardzo szczegółowo wyrytymi w kamieniu twarzamioraz świątynia Ta Prohm (Tomb Raider), która jest jedną z wielu, do których wdarła się dżungla i drzewa przedarły się przez szczeliny w kamieniu obrastając budynki swymi korzeniami. W tej świątyni został nakręcony film Tomb Raider i niektóre sceny Indiany Jones.
Po kilku dniach spędzonych na wielogodzinnej jeździe na rowerach i wspinaniu się po światyniach, zafundowaliuśmy sobie kilka piw ($0.5 = PLN1.75 w barach i restauracjach) i godzinny masaż całego ciała olejkami eterycznymi ($5 = PLN17.5). Następnie wsiedliśmy w następny autobus i pojechaliśmy do stolicy - Phnom Penh.
Nie wiedząc zbyt wiele o historii Kambodzy, reżimie Pola Pot, wojnie cywilnej i Khmer Rouge, poistanowiliśmy zwiedzić dwa bardzo ważne dla wydarzeń lat 70-tych muzea. Muzeum Genocide (S21) jest budynkiem szkolnym przejętym przez Khmer Rouge do przesłuchiwania i torturowania wszystkich, którzy byli podejrzani o członkostwo w CIA lub KGB. Zapłaciliśmy za naszego osobistego przewodnika, którym okazała się być mieszkanka Phnom Penh, która jako 13-letnia dziewczynka została wraz z matką wywieziona z masta na wieś. Wtedy też ostatni raz widziała swego ojca i brata, którzy zginęli w czasie reżimu. Było to niesamowite i bardzo wzruszające doświadczenia słyszeć historię od osoby, która jej osobiście doznała. Nasza przewodnik zapytana przez nas co się stało ze schwytanymi ludźmi Pola Pota ściszyła głos i powiedziała, że do dziś większość z nich siedzi w więzieniu bez wyroku, gdyż rząd nie chce dopuścić do rozprawy sądowej z obawy, że ich nazwiska zostaną wypowiedziane. Jak powiedziała nam nasza pani przewodnik, w rządzie nadal są osoby, które współpracowaly z Polem Pot i nadal jest to temat o którym ludzie boją się mówić. Całe muzeum zawierało bardzo wyraziste obrazy i wstrząsające historie pojmanych ludzi. Z 14000 przeżyło tylko 7, z których 2 widzieliśmy osobiście w muzeum.
Następnie przejechaliśmy 15km. do miasteczka, gdzie przewożeni byli przesłuchani więźniowie - pola śmierci (killing fields). Tam nasz audio przewodnik oprowadził nas po obszarze, gdzie odbywały się masowe egzekucje, gdzie wciąż mogliśmy widzieć kawałki kości i ubrań wyłaniających się spod ziemi. Na polach śmierci spędziliśmy około 1.5 godziny, podczas których usłyszeliśmy jeszcze więcej szokujących historii. Ciężko nam było uwierzyć, że coś takiego miało miejsce zaledwie 10 lat przed naszymi narodzinami, że człowiek zabijał swoich ludzi. W ciągu zaledwie 4 lat Khmer Rouge zabił 30% społeczeństwa, od doktorów po farmerów a nawet członków własnej organizacji jeśli byli podejrzani o kontakty z CIA lub KGB, lub kiedy po prostu nie zgadzali się z tym jak traktowano ludzi.
Po owym długim i smutnym dniu, byliśmy gotowi aby zwrócić nasz wypożyczony skuter i wcześniej położyć się spać, gdyż następnego dnia mieliśmy autobus do Wietnamu o 6 rano. Jedyny problem był taki, że osoba która miała przyjechać odebrać skuter nie pojawiła się, wciąż trzymając paszport Johna jako depozyt. Kambodżanim z recepcji powiedział, że wie gdzie jest jego biuro, ale że muszą jechać teraz, gdyż zamyka za 10 minut. John wsiadł więc na skuter i pojechał za Kambodżaninem, przejeżdzając na każdym czerwonym świetle, przeskakując z pasa na pas, jadąc pod prąd na jednokierunkowej ulicy, co nikogo nie dziwiło, gdyż oni wszyscy jeżdżą jak im się podoba. Gdy już dojechali na miejsce, nasz recepcjonista odwrócił się i powiedział do Johna 'jeździsz jak prawdziwy Kambodżanin... bardzo dobrze'.
John odzyskał paszport i jesteśmy w pełni gotowi na Wietnam.
- comments